Dzisiaj mam dla Was kilka zdjęć z wczorajszego dnia, kiedy to 'dorwałam się' do krzaków malin, podjadłam sobie do woli i co nieco nazbierałam na zapas :) jeżeli tylko szybko nie chwycą nocne przymrozki, to owoców tych będzie jeszcze pod dostatkiem przez długi czas :) Najlepsze są właśnie takie owoce rwane prosto w krzaka, przy tych kupnych często frustruje mnie ich jakość. Na kilku zdjęciach moja kotka - towarzyszka, która upodobała sobie hasanie i wylegiwanie w gęstwinie tych roślin.
PS. Specjalne pozdrowienia i uściski dla wszystkich nowych i starych obserwatorów bloga :)
Ktoś, kiedyś obiecał mi sadzonkę tych malin... hymm kto to był ? :D
OdpowiedzUsuńa to mi przypomniałaś o nich :) to już nie obiecuję więcej, ale po prostu pogadam z teściami kiedy co i jak najlepiej z tymi malinami :)
UsuńUwielbiam malinki :) Ale jaką tam widzę ładną górkę w tle :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
marta